LIGA MISTRZÓW – “SOCHO” CZARNYM KONIEM EDYCJI?

Piaseczusets i MM ProBasket nadal z czystymi kontami. Sahel wygrywa pierwszy mecz w Lidze Mistrzów. Sochangeles, po pokonaniu AZS PW i Isetia mocno pracują na miano pozytywnej niespodzianki 46. edycji.

MB MOTORS PIASECZUSETS vs. KABARET STARSZYCH PANÓW – 90:70

Piaseczusets postawili na istną kanonadę zza linii 6,75 m (w cały meczu „odpalili” aż 53 „trójki”!!!). Byli w tym elemencie wysoce zawodni, więc „Kabarety” dość do jakiegoś stopnia dotrzymywali im kroku (62:52 dla Piaseczusets po 3 kwarcie). Wszystko skończyło się na początku ostatniej kwarty, kiedy mistrzowie Ligi „zasadzili” kilka pewnych trafień i odskoczyli rywalom na ponad 20 „oczek”. Wybitnie zawody okraszone „triple-double” zaliczył kapitan Piaseczusets, Tomek Wójcikowski (21 pkt, 13 zb, 10 as). Wśród przeciwników dobre zawody drugiego kapitana, Krzysztofa Kuligowskiego (16 pkt, 6 zb, 1 prz)

AZS POLITECHNIKA W-WSKA vs. NIE DAJ ZA TRZY – 70:68

Niezwykle ciekawe spotkanie, toczone w szybkim tempie i okraszone wieloma miłymi dla oka akcjami. Owszem, skuteczność nie była mocną stroną żadnej ze stron, natomiast zaangażowanie zdecydowanie tak! „Akademicy” lepiej weszli w mecz, jednak po udanej pierwszej kwarcie (25:19) w drugiej zupełnie zeszło z nich powietrze, co wykorzystali rywale (35:36). Po zmianie stron role ponownie się odwróciły i reprezentanci AZS-u po raz kolejny mogli się cieszyć z kilkupunktowej zaliczki (54:48). Nie była ona jednak na tyle imponująca, aby Nie Daj Za Trzy nie mogli nadal myśleć o odniesieniu zwycięstwa. Walczyli do końca. Kolejne punkty zaliczał Andrzej Klimkiewicz (28 pkt, 7 zb, 1 as, 1 prz, 1 bl). Niestety na koniec zabrakło tego jednego trafienia. Nie Daj Za Trzy mieli niecałe 2 sekundy na oddanie rzutu na remis lub zwycięstwo. Piłka poszła do Andrzeja, ten przymierzył zza łuku. Szczelnie broniony nie miał zbyt dobrych warunków na oddanie rzutu i ten ostatecznie minął obręcz. „Akademicy” tradycyjnie gali bardzo zespołowo i ciężko jest wyróżnić któregokolwiek z chłopaków. Nieźle spisali się Albert Gardyński (9 pkt, 10 zb, 1 as, 3 prz) i Jakub Lewansowski (13 pkt, 11 zb). W kontekście permanentnego pojedynku na tablicach ich 21 zebranych piłek bardzo pomogło AZS PW w odniesieniu zwycięstwa.

SAHEL vs. KANIBALE – 87:67

Zawodnicy Sahela mieli w niedzielę zdecydowanie większą ochotę wygrać swój pierwszy mecz w sezonie. Kanibale tylko w pierwszej kwarcie wyglądali na ekipę mogącą pokrzyżować im plany (1 kwartę wygrali 19:15). W kolejnych odsłonach stanowili jedynie tło dla podkręcających tempo przeciwników. Mistrzowie Pierwszej Ligi prowadzeni przez Macieja Krupińskiego (33 pkt, 7 zb, 1 as, 3 prz) i Kubę Maciejczaka (23 pkt, 13 zb, 2 as, 1 bl) zaczęli systematycznie im „odjeżdżać”. Trend nie zmieniłsię aż do syreny kończącej zawody. W szeregach pokonanych na uznanie zasługuje dobra postawa Mikołaja Jesionka (33 pkt, 15 zb, 1 as) oraz Janka Adamczyka (12 pkt, 5 zb, 8 as, 5 prz).

ISETIA vs. SOCHANGELES – 59:64

Sochangeles powoli stają się największą niespodzianką tego sezonu ligowego. Po pięciu kolejkach mają na swoim koncie cztery zwycięstwa. Można by mówić o korzystnym terminarzu czy szczęściu gdyby nie fakt, że „na rozkładzie” mają dwie czołowe ekipy poprzednich rozgrywek, AZS Politechnika Warszawska, a teraz wicemistrzów z Iseetia! Mecz od początku układał się im jak należało. Przeciwnicy mieli spore problemy z rozpracowaniem obrony „strefą”. Fatalna dyspozycja nie pozwalała Isetia na kontrolowanie wyniku. Sochangeles po doskonałej pracy na tablicach (z tablic zebrali aż 56 piłek!!!) wyprowadzali kolejne skuteczne ataki. Ich przewaga nie rosła jakoś wyjątkowo szybko, jednak dość systematycznie. Pod koniec trzeciej części spotkania wynosiła już 9 punktów (50:41). Wicemistrzowie rzucili się do odrabiania strat. W dwanaście minut można zrobić wszystko! Angażując masę energii zaczęli odrabiać straty. Kiedy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze sytuację „uspokoił” Jacek Maciągowski (18 pkt, 7 zb, 5 as, 2 prz). Jego dwa trafienia z dystansu przypieczętowały los Isetia.